Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Końskich
Obchody rozpoczęły się od uczczenia pamięci zmarłego przed tygodniem w wieku 96 lat majora Jerzego Łabędowicza, o którą poprosił zebranych wiceburmistrz Krzysztof Jasiński. Major był jednym z ostatnich żyjących żołnierzy Armii Krajowej.
Następnie ksiądz Jacek Wieczorek przeczytał wzruszające fragmenty listów, w których oczekujący na wykonanie wyroku śmierci żołnierze podziemia żegnali się z bliskimi.
"Kochana żono. Był u mnie ksiądz i wyspowiadałem się. Daj na mszę świętą. Żegnam, całuję ostatni raz. Idę na stracenie."
- Czesław Plichta, wrzesień 1949 roku.
"Droga rodzino. Jak dostaniecie list, ja już nie będę żył. Całuję was wszystkich i moją kochaną matkę. Proszę o 'Zdrowaś Mario.'"
- Marian Sikorski, grudzień 1949 roku.
Po modlitwie w intencji pomordowanych w więzieniach Gestapo i Czeka, głos zabrał burmistrz Krzysztof Obratański. - Chciałbym przede wszystkim się zwrócić się do młodzieży. Dla was to spotkanie jest może okazją do wyjścia na chwilę ze szkoły, skorzystania z tego, że jest piękna pogoda. Wydarzenia, do których dziś się odwołujemy mogą być dla was równie odległe co bitwa pod Grunwaldem. W rzeczywistości to historia żywa, która dla nas jest czymś, co konstytuuje naszą dzisiejszą rzeczywistość - mówił.
Burmistrz przypomniał, że zebrani znajdują się przed dawną siedzibą Służby Bezpieczeństwa w Końskich. - Dziś brzmi to niewinnie, ale wtedy to był rodzaj katowni, przez którą przechodzili ludzie tylko dlatego, że mieli inne wyobrażenie o Polsce - chcieli Polski niepodległej i suwerennej. Takiej, która sama decyduje o swoim losie. Jeśli myślimy w kategoriach odległej historycznej przeszłości to warto zwrócić uwagę, że jeszcze dzisiaj są wśród nas ludzie, którzy przez to piekło przeszli. Jest tu obecny pan Zdzisław Kowalski, żołnierz Armii Krajowej i więzień Urzędu Bezpieczeństwa, który słyszał krzyki torturowanych kolegów i sam przeszedł przez to piekło. Dziś może świadczyć o tym jak ta rzeczywistość wyglądała. Jest też syn Mieczysława Włodarczyka, żołnierza, który w lesie spędził po wojnie wiele lat, tropiony jak bandyta. Dla niego i jego kolegów jedynym punktem odniesienia była wolna Polska. To są czasy i ludzie, którzy wpływają na naszą dzisiejszą historię. Oni stanowią wzorzec, który pozwala nam łatwiej odpowiadać na pytanie: co jest dobre, co jest złe, co jest białe, co jest czarne. Bez takich wzorców nasze poczucie sprawiedliwości, nasza ocena tego, co się dzieje współcześnie, byłyby niemożliwe, albo bardzo ułomne. Zachowując wdzięczność dla tych, którzy sztandar wolności ponieśli dalej, poza rok 1945, wiedzmy, że pamięć o nich zobowiązuje - przemawiał Krzysztof Obratański.
W obchodach wzięły udział koneckie szkoły podstawowe i ponadpodstawowe oraz uczniowie Ochotniczych Hufców Pracy. Cześć Żołnierzom Wyklętym oddali członkowie koneckiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Wieńce i znicze złożyli też komendanci powiatowej policji, Straży Pożarnej, radni gminni, powiatowi i wicestarosta konecki Wiesław Skowron.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?